Wojna na Ukrainie. W Kijowie słychać było eksplozję.
Kijów Burmistrz stolicy Ukrainy Witalij Kliczko oświadczył, że zarzuty dotyczące wybuchów są trafne. Atak na stolicę kraju jest częścią większego uderzenia rakietowego Rosji, które miało miejsce w czwartek.
W czwartek, 26 stycznia, siły rosyjskie przeprowadziły kolejne znaczące uderzenie rakietowe na ukraińskie miasta. Według Witalija Kliczki, mera Kijowa, który rozmawiał z Telegramem, eksplozje miały miejsce w kilku miejscach, w tym w Kijowie. Przed chwilą lokalne władze miasta oświadczyły, że wszystkie 15 rakiet dalekiego zasięgu, które leciały na stolicę Ukrainy, zostały przechwycone i zniszczone. Może to wskazywać, że części przechwyconych pocisków, zwane odłamkami, zostały ostatecznie rozrzucone po mieście.
Wstępną liczbę ofiar spowodowanych bombardowaniem burmistrz Kliczko podał niedługo po tym, jak poinformowano o wystąpieniu pierwszych wybuchów. W wyniku ostrzału rakietowego w Kijowie zamordowano jedną osobę, a dwie inne zostały ranne. Zginęli oni po uderzeniu w budynek w dzielnicy Holosijiwśkyj, która znajduje się na południowo-wschodnich obrzeżach miasta.

Obrona powietrzna chroniła Kijów
Według szacunków przedstawionych przez ukraińskie siły powietrzne, Rosjanie wystrzelili łącznie ponad 30 pocisków. Przedstawiciel formacji o imieniu Jurij Ihnat powiedział, że rakiety zostały wystrzelone z sześciu różnych samolotów Tu-95. Wspomniał również, że wspomniane samoloty wystartowały z rejonu Murmańska. Ujawnił informację, że natarcie zostało skoncentrowane w środkowej części kraju.
Ihnat uzupełnił informacje o wybuchach w Kijowie o informacje o uderzeniach w innych częściach kraju. Szturm miał mieć nieproporcjonalnie negatywny wpływ na rejon Winnicy. Ponadto w rejonach Kijowa, Odessy i Dniepropietrowska wciąż rozbrzmiewały alarmy. W ciągu dnia władze wielokrotnie zwracały się do ludności z apelem, by zeszła do schronów i pozostała tam do czasu wyłączenia alarmów przeciwlotniczych.
Uzbrojenie uzupełniające do ukraińskiego
Rosyjski atak rakietowy miał miejsce zaledwie dzień po tym, jak Niemcy oświadczyły, że dostarczą Ukrainie dodatkowe uzbrojenie. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Hebestreit powiedział 25 stycznia, że Niemcy dostarczą Ukrainie czołgi Leopard 2 i zezwolą na ich reeksport z krajów partnerskich. Decyzja Berlina otwiera drogę innym krajom, w tym Polsce, Hiszpanii i Norwegii, do wysłania własnych czołgów Leopard do kraju, który jest atakowany przez Rosję.
Kanclerz Niemiec oświadczyła, że decyzja została podjęta po długich rozmowach z najbliższymi europejskimi i międzynarodowymi sojusznikami. Konsultacje odbyły się przed podjęciem decyzji. Olaf Scholz stwierdził, że decyzja ta jest zgodna ze znaną zasadą przewodnią, według której prowadzimy naszą działalność, a jest nią udzielenie pomocy Ukrainie w jak najbardziej efektywny sposób. – Powiedział: „Pracujemy na całym świecie w sposób ściśle skoordynowany ze sobą”. Chodzi o 14 czołgów Leopard 2, które Niemcy zamierzają wysłać na Ukrainę.
Przypomnijmy, że Leopardy są produkowane w Niemczech, stąd wymagana była zgoda Berlina, aby nawet rozważać pomysł dodatkowego transferu sprzętu. 24 stycznia 2018 roku polski minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak wydał oświadczenie, że wystąpił do odpowiednich władz niemieckich o zgodę na rozmieszczenie czołgów Leopard 2 dla ukraińskiego wojska.
źródło: wprost.pl